Jedno lokalne rozwiązanie np. antydyskryminacyjny regulamin, nie ma możliwości uchronić przed zawstydzaniem, uśmieszkami i komentarzami czy osobistą historią, z którą człowiek do tego miejsca przychodzi.
o grubości, plaży i opresji mówią Urszula Chowaniec i Natalia Skoczylas – grubancypantki, autorki podcastu Vingardium Grubiosa.
Rozmawia Ane Piżl.
Fatfobia, basen i ciało
Będziemy w tej rozmowie mówić o grubości i używać przymiotnika “gruba”. Nie dla wszystkich ten wybór może być oczywisty. Często w wypowiedziach słyszę jak osoby – najpewniej w trosce i chcąc zachować się dobrze – zastępują określenie “gruba”, słowami “otyła”, “duża”, “grubsza”. Porozmawiajmy więc na wstępie o słowach.
Nie zarządzamy cudzymi słownikami, ale jeśli miałybyśmy cokolwiek sugerować, to zwrócenie się do grubości jako neutralnego przymiotnika opisującego stan faktyczny. To nie jest łatwe, jeśli przez lata ludzie ciskali tym słowem pod naszym adresem jak największego kalibru obelgą, mamy prawo źle na to słowo reagować. Czym innym jest, kiedy słyszysz za swoimi plecami “o, idzie gruba świnia”, a czym innym, kiedy ktoś wobec Ciebie lub w Twojej obecności używa tego przymiotnika jako deskryptora. Super jest obserwować jak w osobach nam bliskich zachodzi zmiana. Mamy wrażenie, że niektórzy zastanawiają się na początku, czy powiedzieć “gruba”, ale w końcu przechodzi im to przez gardło. Unikamy natomiast słowa ot*łość, więc w ogóle używanie przymiotnika pochodzącego od nazwy jednostki chorobowej, która poddawana jest tak szerokiej krytyce i dyskusji jest po prostu bez sensu. Używanie go daje efekt pozornego zmedykalizowania grubego ciała, a to sprawia, że ludzie żywią przekonanie, że mogą – w imię źle pojmowanej troski o czyjeś zdrowie – dopuszczać się werbalnych nadużyć.
Zatem gruba osoba w Polsce chce iść na basen. Jaka będzie pierwsza przeszkoda do pokonania? Łatwo jest na przykład kupić kostium lub kąpielówki w dowolnie dużym rozmiarze?
Dostępność ubrań to przykład dyskryminacji systemowej, który mało kto traktuje poważnie. Zazwyczaj marki, które określają się jako inkluzywne kończą się na numerach 46 lub 48, a to uniemożliwia dogodny wybór (a czasem w ogóle jakikolwiek wybór) sporej grupie osób. Kiedy zaczynasz mówić, że w polskich sklepach nie ma ubrań w dużych rozmiarach, ludzie uważają, że przesadzasz, jesteś próżnx i masz wygórowane oczekiwania. Tylko, że my nie pamiętamy, kiedy ostatnio kupiłyśmy kostium kąpielowy stacjonarnie w sklepie.
Basen w miejscu zamieszkania to jedno, ale to jest zupełnie inna jakość przygotowań do wakacyjnego wyjazdu, prawda? Wpaść przy okazji do jakiegoś H&M czy second handu nawet, a planować zakup na kilka tygodni wcześniej, bo możliwość jest wyłącznie online, więc kostium może nie pasować i będzie konieczność odsyłania i zamawiania kolejnego – to dwie zupełnie inne sprawy. Już nie wspominając o tym, że taka procedura mrozi środki na koncie, a naprawdę nie każda osoba może sobie na to pozwolić.
Udało się kupić kostium, na jakie kolejne przeszkody trafi?
Przeszkody mogą być natury osobistej, społecznej lub mogą wynikać z infrastruktury danego miejsca. Utrudnienia osobiste będą dotyczyły naszego własnego stosunku do ciała. Różnie reagujemy na życie w fatfobicznym społeczeństwie, mamy różne zasoby i konstrukcję psychiczną, co oznacza, że niektóre osoby mogą mieć tzw. “wywalone” i cieszyć się życiem i pluskaniem w wodzie, a u drugich może rozwinąć się złożony zespół stresu pourazowanego i sama myśl o basenie może stanowić trigger. A pomiędzy tymi dwoma postawami jest całe spektrum innych doświadczeń i sposobów reagowania i radzenia sobie i co najważniejsze – niekoniecznie jest to zależne od nas samych (bzdury o “sile charakteru” należy wyrzucić do śmietnika). Co do przeszkód społecznych to niestety ekspozycja swojego grubego ciała może wiązać się z niechcianymi i bardzo okrutnymi komentarzami czy molestowaniem niewerbalnym. Na to również nie mamy wpływu, a jest to koszt, który wiele z nas wlicza w chęć wyjścia by popływać. Jeśli chodzi o infrastrukturę – design świata raczej przewiduje osoby o określonym, niedużym rozmiarze jako wielkość domyślną. Co oznacza, że krzesła w przebieralni, prysznice, bramki mogą stanowić dyskomfort dla osób, które będą musiały się przeciskać i wyginać, żeby z nich skorzystać.
Co mogę zrobić, co każda_y z nas może zrobić, żeby osoby o nienormatywnym wyglądzie czuły się dobrze na plażach, na basenach?
Przede wszystkim nie traktować tej kwestii wyłącznie punktowo, typu: gruba osoba na basenie, gruba osoba w pracy itp. Bo jedno lokalne rozwiązanie, np. antydyskryminacyjny regulamin, nie ma możliwości uchronić przed zawstydzaniem, uśmieszkami i komentarzami czy osobistą historią, z którą człowiek do tego miejsca przychodzi. My myślimy o tym systemowo, co zakłada generalną niezgodę na fatfobiczne zachowania niezależnie, czy to się odbywa w gabinecie lekarskim, na ulicy czy w przestrzeni internetowej. Większa styczność z taką niezgodą (plus oczywiście odpowiednie regulacje prawne, edukacja itp.) ma szansę realnie wpłynąć na większe bezpieczeństwo i komfort osób grubych w miejscach, gdzie odsłaniają swoje ciała.
Ale jeśli już mają to być wskazówki dotyczące plaż i basenów, to może po prostu traktowanie grubych ludzi tak jak wszystkich innych? Reagowanie na dyskryminujące czy okrutne komentarze osób w naszym towarzystwie?
Czy badania pokazują różnicę w stosunku do grubości ze względu na płeć? Czy na przykład na plaży gruby mężczyzna i gruba kobieta są w tym samym punkcie, czy komuś “piasek bardziej sypie w oczy”? Od razu też zapytam o zmienną związaną z orientacją psychoseksualną – z własnych obserwacji widzę, że w Polsce łatwiej jest być grubą lesbijką, niż grubym gejem.
Mimo zaufania co do Twoich obserwacji, nie mamy takiej pewności. Jedna z nas jest grubą osobą biseksualną i letnie romanse z innymi kobietami okazały się większym wyzwaniem niż z mężczyznami. Mógł też wpłynąć na to szereg innych czynników, to tak zwany “dowód anegdotyczny”, ale niestety nie znamy badań, które mogłyby rzucić trochę światła na tę kwestię. Co do binarnego podziału mężczyźni i kobiety – przychodzi do głowy całkiem znany mem, gdzie na tle plaży naprzeciwko siebie stoi para ludzi w średnim wieku w samych gaciach i gość mówi do partnerki, by założyła stanik. A wyglądają zupełnie tak samo. To dużo mówi – fatfobia łączy się często z seksizmem, a więc kobiety o oczekiwanej sylwetce się uprzedmiotawia i bezczelnie gapi na ich ciała i cmoka, a grube kobiety są obiektem szyderstw. Ciężko stwierdzić, jeśli chodzi o mężczyzn. Ponieważ nie mamy takich badań, możemy jedynie szukać utrwalonych w kulturze i języku śladów tych podwójnych standardów.
To zróbmy jeszcze mały poradnik, dla osób, które chciałby zachowywać się sojuszniczo, ale być może nie wiedzą jak to zrobić. Wyobraźmy sobie więc, że jestem na basenie. Obok mnie stoi pod prysznicem gruba osoba. Inne użytkowniczki szatni ewidentnie się gapią, komentują, śmieją. Zróbmy plan – powinnam zwrócić im uwagę, czy może podejść do grubej osoby i zacząć od wyrażenia wsparcia dla niej. A może poprosić o pomoc obsługę basenu?
Jest taka zasada w reagowaniu na przemoc – olanie osób zachowujących się przemocowo i zwrócenie się wprost do osoby, która tej przemocy doświadcza. Tutaj jednak wchodzi w grę też dosłowna ekspozycja, nagość i nawiązanie kontaktu bywa krępujące zarówno dla samej pokrzywdzonej, jak i osoby reagującej. Podstawową kwestią jest znać swoją intencję. Czy robisz to, żeby być bohaterką i bohaterem tej sytuacji? Jaki cel Ci towarzyszy? Czy dasz sobie radę z trudnymi emocjami osoby pokrzywdzonej (np. złością) i nie odbierzesz tego personalnie? Nie chcemy Cię zniechęcać, ale dobrze jest znać też swoją rolę w takiej historii. To nie jest o Tobie. To jest o doświadczeniu, zapewne powtarzającym się, tej osoby. Przechodząc na poziom konkretów – zależnie od Twojej ekspresji i wyczucia sytuacji możesz zażartować do tej osoby, odwrócić jej uwagę rozmową na inny temat, spojrzeć jej w oczy porozumiewawczo lub nazwać sytuację wprost “to nie jest ok, że Cię to spotyka, powiedz, jeśli potrzebujesz mojego wsparcia w tej sytuacji”.
Moje dziecko na plaży mówi (na tyle głośno, że wszyscy słyszą) – “mamo, patrz jaka wielka pani!”. Jak najlepiej zareagować?
Nie panikować. Pójść w kierunku spokoju i normalizacji. Dzieci mają to do siebie, że często opowiadają to, co widzą. A dorośli z reguły mają tego świadomość i mimo skrępowania potrafią to zrozumieć. Możesz powiedzieć “Tak, ludzie są bardzo różni i różnie wyglądają, to normalne”.
Stoję w kolejce do budki plażowej po lody. Przede mną dużą porcję kupuje gruba osoba. Ktoś z kolejki, zza moich pleców krzyczy: “Taka gruba, a jeszcze je”. Jestem oczywiście oburzona tym niedopuszczalnym komentarzem – jak się zachować?
Tak samo, jak w pytaniu o sytuację pod prysznicem. Chyba, że samx jesteś grubą osobą, wtedy możesz po prostu powiedzieć na głos “a co cię toobchodzi” albo “gówno cię to obchodzi” 😉 Dodajemy tu “warunek” grubości, żeby dać znać, że jest ok bronić się i reagować w takich sytuacjach.
Od kilku lat działacie na rzecz szacunku dla różnorodności ciał. Czy w zakresie stosunku do grubości obserwujecie w Polsce jakąś zmianę?
Działamy przede wszystkim na rzecz grubopozytywności i grubancypacji, co wiąże się z szerokim spektrum szacunku na włączanie i różnorodności ciał. Chciałybyśmy optymistycznie wierzyć, że zmiana jest możliwa. Jesteśmy już znudzone wyliczaniem złych rzeczy, które nas spotykają. Jakaś zmiana, bardzo powolna się dzieje, co widzimy chociażby po odbiorze naszego podcastu. Nawet nasze grube koleżanki mówią: “kurde, chociaż mnie to dotyczy i niby mam takie doświadczenia, to jakoś dopiero jak Was słucham to zaczynam to lepiej widzieć i nazywać”. To jest oczywiście mikroskala, ale dla nas ważna. Zawsze zaznaczamy jedno: bez myślenia systemowego, działań politycznych, wywrotowych ciężko jest wpłynąć na ogólne polepszenie sytuacji grup doświadczających opresji.