Przejdź do treści

Instagram

„Zasady społeczności” powinny być konsultowane z samą społecznością, by odpowiadały na ich potrzeby i realia

– mówią Ola Długołęcka i Anna Szałas, ekspertki ds. mediów społecznościowych i autorki profilu Sztuka do kawy.

Rozmawia Józefina Bartyzel.

Zasady społeczności

Na Facebooku i Instagramie moi koledzy regularnie wrzucają zdjęcia z siłowni, plaży czy podróży, a na nich swoje odsłonięte klatki piersiowe. Ich zasięgi rosną. Kiedy próbują tego kobiety albo osoby o klatce piersiowej postrzeganej jako stereotypowo kobieca, oba serwisy błyskawicznie blokują takie posty, zasięgi spadają, a osoby otrzymują ostrzeżenie, że jest to łamanie zasad. Jakie są te zasady i kto je ustala?

Facebook i Instagram należą do tej samej „rodziny” – firmy Meta. To Meta decyduje jakie zasady obowiązują na jej platformie. Wszystkie posty i reklamy muszą odpowiadać tak zwanym „Zasadom społeczności”,  a zasady te mają w teorii sprawić, by platformy Meta były miejscem przyjaznym, autentycznym i szanującym prawa do godności i prywatności. W praktyce sprowadza się to przede wszystkim do tego, że o zasadach obecności w najpopularniejszych mediach społecznościowych decyduje dość wąska grupa osób z Doliny Krzemowej. Te osoby mają swoje przekonania i wartości oraz są zależne od relacji i systemów, z których czerpią zyski i korzyści. Jednym z takich systemów jest, oczywiście, uwikłany w rasizm, klasizm i heteronormatywność patriarchat.

Meta w miarę regularnie aktualizuje zasady, także te dotyczące nagości na ich platformach – jednak publikowanie genitaliów i kobiecych sutków są od lat ujęte na liście rzeczy zakazanych. I tak, tekst regulaminu wymienia tu stricte kobiece sutki (i to same sutki, a nie piersi). Od kilku lat Facebook zezwala na publikację zdjęć kobiecych sutków w kontekście karmienia piersią, sytuacji bezpośrednio związanych z porodem (lub chwilami zaraz po porodzie) czy zdrowiem (materiały na temat raka piersi, zdjęcia po mastektomii lub operacji uzgodnienia płci), teoretycznie pozwala też na eksponowanie sutków w geście protestu czy w ramach artystycznych przedstawień nagości.

W praktyce jednak sprawa nie jest tak prosta. Meta dowiaduje się o niepożądanych przez nich treściach przede wszystkim poprzez automatyczne rozpoznawanie zawartości postów oraz ręczne zgłoszenia użytkowników. Oba te sposoby mają swoje wady i zalety: algorytm rozpoznający treści jest potrzebny, chroni nas przed nieproszoną pornografią (także dziecięcą) i drastycznymi treściami, które stanowią zagrożenie dla naszego dobrostanu. Niestety, algorytm nie zawsze radzi sobie z kontekstem. Nie zawsze umie odróżnić, czy dany materiał przedstawia przefiltrowane zdjęcie czy realistyczny obraz, nie rozróżnia zdjęć artystycznych od innych. Nieidealny jest też system zgłaszania treści przez użytkowników i użytkowniczki, którzy czasem zgłaszają treści tylko dlatego, że są niezgodne z ich poczuciem moralności. Omylni są też moderatorzy, którzy pracują dla Mety – są tylko ludźmi, a na dodatek słabo opłacanymi pracownikami, którzy z racji wykonywanej pracy oglądają to, co w sieci najgorsze. Niestety, z tego, co wiadomo – są w tym zupełnie sami, tak jak i duża część pracowników Mety (zainteresowanych odsyłamy chociażby do sprawy byłej pracownicy Facebooka, whistleblowerki Sophie Zhang).

  1. Czy Fb i Ig robi wyjątek dla działalności artystycznej czy sztuki? Czy “La Fornarina” Rafaela albo zdjęcia Annie Leibovitz pokazujące Lady Gagę z odkrytym biustem miałyby szansę na prezentację na profilu osoby czy instytucji zajmującej się sztuką?

Teoretycznie – tak, w praktyce nie jest to już takie oczywiste. Najgłośniejszą sprawą w tym temacie był case wiedeńskiego Albertina Museum, którego konto na TikToku zostało zawieszone za pokazywanie artystycznych zdjęć z nagimi modelkami. Znany jest też przypadek zbanowanej Wenus z Willendorfu, którą zapostowało Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Wiedeń zrobił z tego większą akcję – miejska organizacja turystyczna postanowiła utworzyć konto na znanej z płatnych i często pornograficznych treści platformie OnlyFans, bo tylko tam mogli bez groźby bana pokazywać „skandalizujące” dzieła Schielego, Modiglianiego, Tycjana, Rubensa.

Sprawa wygląda identycznie w przypadku Instagrama i Facebooka. Jako “Sztuka do kawy” tworzymy w mediach społecznościowych wiele treści o sztuce, a niektóre z nich postujemy „z duszą na ramieniu” nawet gdy wiemy, że wcale nie łamią one regulaminu Mety. Nie ufamy jednak maszynowemu rozpoznawaniu treści i nie wiemy też, czy treść nie zostanie zgłoszona przez obruszonych, ale nieświadomych zasad użytkowników. Nawet, jeśli post trafi przed oczy moderatora (czyli nie maszyny, a prawdziwej osoby) – to nie mamy pewności, że ta osoba uzna prezentowaną pracę za twór artystyczny, bo przecież dyskusja na temat tego co jest sztuką, a co nie, trwa od lat i końca jej nie widać. Choć na papierze zasady Mety są dość jasne – życie jest pełne niuansów, nie jest czarno-białe.

Firmy produkujące bieliznę w mediach społecznościowych ratują się usuwaniem lub rozmywaniem sutków modelek prezentujących prześwitujące staniki. Dlaczego sutek jest kością niezgody”? I dlaczego akurat ten na białej piersi? Zdjęcia Etiopek z plemienia Konzo z odsłoniętym biustem są mniej niezgodne z zasadami Mety niż zdjęcia Polek na Mazurach?

Seksualizacja ciała kobiet w nawet zupełnie neutralnych sytuacjach jest kwestią kulturową i uznaniową. W mediach – zarówno społecznościowych i tych „tradycyjnych”, jak telewizja czy prasa – kobiece ciało, szczególnie to uznawane za konwencjonalnie atrakcyjne, jest zazwyczaj narzędziem do napędzenia sprzedaży rzeczy czy stylu życia… lub jest produktem samym w sobie. Przyczyna takiego stanu rzeczy wykracza daleko poza obszar mediów społecznościowych, a strategie cenzury postów (jak na przykład rozmazywanie lub zakrywanie sutków i genitaliów plamami kolorów czy prostymi emoji) są jedynie objawem systemowego, trwającego od wieków problemu, który jest wypadkową wielu skomplikowanych kwestii: patriarchatu, rasizmu, kultury diety, wiary, nierównomiernie rozłożonej władzy i wielu innych.

Czy zasady, o których mówicie, są takie same dla wszystkich krajów, czy może sytuacja w Polsce jest jakoś specyficzna?

W przypadku zasad dotyczących nagości Polska nie różni się od innych krajów Unii Europejskiej czy USA. Meta jest prywatną firmą, która ustala zasady przede wszystkim pod siebie – tak, by przynosiła inwestorom jak najwięcej przychodów. Co prawda jeśli firma operuje w pewnych krajach, to musi dostosowywać się do lokalnych przepisów i obostrzeń, ale w przypadku usług Mety są one dostosowane przede wszystkim do USA. Poza Ameryką Północną, zazwyczaj wiąże się to co najwyżej z brakiem lub opóźnieniem dostępu do pewnych funkcjonalności. Nie spotkałyśmy się z przypadkiem różnych zasad usługi w zależności od regionu.

Czy widzicie szansę na zmianę sytuacji z mojego pierwszego pytania, a jeśli tak, kto i jak miałby jej dokonać?

Taka zmiana na pewno wymagałaby stanowczych decyzji i działań z samej góry, a także poświęcenia części zysków i wskaźników wydajności na rzecz dobrostanu użytkowników i użytkowniczek. Takie decyzje rzadko kiedy wychodzą ze strony CEO, dla których najważniejszym celem jest profit i rozrost firmy, a nie inwestowanie w większe zespoły i szkolenia moderatorów. Nadzieję można więc tu wiązać z władzami ustawodawczymi, które narzuciłyby pewne zasady i przepisy, ale zmiany legislacyjne nie należą ani do szybkich, ani do prostych. Jeśli jednak osoby ze stereotypowo kobiecymi klatkami piersiowymi miały te same prawa, co osoby z typowo męskimi torsami – reguła o zakazie eksponowania kobiecych sutków w mediach społecznościowych straciłaby na zasadności.

Presja społeczna zdecydowanie ma jednak sens. Głośna sprawa wiedeńskiego OnlyFans, o którym wspominałyśmy wcześniej, zmusiła Marka Zuckerberga do zajęcia oficjalnego stanowiska w sprawie artystycznych przedstawień nagości. Warto uświadamiać „tych na górze”, że to użytkownicy i użytkowniczki są siłą tych platform – to my tworzymy treści i aktywność w mediach społecznościowych. „Zasady społeczności” powinny być konsultowane z samą społecznością, by odpowiadały na ich potrzeby i realia. Między innymi w takiej współpracy widziałybyśmy możliwe rozwiązanie tej sytuacji.